poniedziałek, 4 czerwca 2012

Bordo i róż



Dawno już nie chorowałam, wiec jak już coś mnie dorwało okazała się to być angina i to jeszcze w jakiejś mega masakrycznej wersji która kompletnie powaliła mnie z nóg. Wylądowałam w łóżku bez obowiązków, bez dzieci, nic tylko wylegiwać się robić na drutach. Nic bardziej mylnego. Nie dałam rady ich nawet wziąć do ręki. I tak sobie leże i zastanawiam się nad tym jakie to straszne marnotrawienie czasu...
Wiec jeśli dziś wypisuję jakieś głupoty to jedynie wina mojej gorączki - niewielkie 39 stopni.
Zanim jednak się pochorowałam założyłam całkiem przypadkiem moją wydzierganą bluzę do różowych spodni. i chyba całkiem nieźle spasowało.







Szczegóły techniczne:
Jak już pisałam wcześniej kupiłam styczniową Sabrinę gdzie znalazłam ten model i zaczęłam robić zgodnie z opisem. W trakcie roboty moja koncepcja całkowicie rozminęła się z koncepcja autora i w sumie wszystko zrobiłam po swojemu. Najważniejsze dla mnie było to aby uniknąć zszywania i w mojej wersji zszyłam jedynie ramiona. Rękawy wrabiałam od góry i robiłam na okrągło.
Włóczkę miałam znów dzięki mojej Babci, która pracowicie pruje mi i przygotowuje do przerobienia na nowo sweterki z odzysku. O włóczce mogę powiedzieć jedynie to że na metce sweterka pisało że to bawełna 100%. Zgodnie z początkowym założeniem przody i tył do wysokości ramion oraz rękawy miały być przerabiane na drutach 7 podwójna nitką. Góra sweterka i kaptur pojedyncza na 4. W sumie prawie tak było. Przy rękawach trochę spanikowałam że nie wystarczy włóczki i przerabiałam je na drutach 7 pojedynczą nitką i tak powstał trzeci zupełnie inny splot.
Po swojemu wykombinowałam także plisę zrobiłam ją aż do końca skosu przodu i aby ładnie się wkomponowała też zakończyłam ją po obu stronach ukośnie. Może tu to trochę widać:




Na uwagę zasługuje także motyl, który jest absolutnie prawdziwym okazem biżuterii VINTAGE wykopanym z dna pudła z takimi perełkami odziedziczonymi po babci i mamie.

8 komentarzy:

  1. Anginy współczuję, w roku mam minimum jedną, zawsze na wiosnę... A sweterek baardzo ciekawy, super kolor :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo do anginy to niestety ma się skłonności, coś o tym wiem:)
      za komplementy dziękuje!

      Usuń
  2. Sweterek bardzo fajny. jak tam patrzę na Twoj "wykon", to myślę, że jednak może te dziwne włóczki recyklingowe poupychane w szafach na coś się jeszcze mogą przydać :) Fajnie ci, że masz taką Babcię, która pruje ci sweterki, też by mi się taka przydała ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dwa pudła takich dziwnych włóczek, nie wyrzucam z myślą że na coś się jeszcze przydadzą. Te ilości oczywiście nie przeszkadzają w tym żeby zatrudniać babcię do tworzenia kolejnych pokładów:) Babcia jest w tej sprawie niezastąpiona!!!

      Usuń
  3. Piękny ten sweterek....piękny w tym zestawie i przepięknie w nim wyglądasz...i bardzo podobają mi się Twoje zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rany... aż się zaczerwieniłam....
      dziękuję:)

      Usuń
  4. Tak sobie myślę, że Twoja wersja jest fajniejsza od tej "sabrinowej" :) A broszka cudna.

    OdpowiedzUsuń