Ja sobie właśnie przypomniałam. To może nie mój pierwszy sweter, ale drugi jaki udało mi się zrobić. Znalazłam go niedawno na dnie szafy i okazał się bardzo ciepły, wygodny i idealny na weekendy z moim drugim hobby jakim jest żeglowanie po Wiśle.
Obecnie prezentuje się tak:
Zrobiłam go z włóczki "z odzysku" prując męski sweter. Druty chyba 5... ale nie pamiętam zbyt dobrze. Były też z odzysku wygrzebane w maminej szufladzie. Jeden nieco krzywy, co wtedy mi nie przeszkadzało.
Wzór wymyśliłam sama. Jak widać był całkiem prosty, nie zrobiłam nawet wcięcia w talii. Natomiast za swój pierwszy wielki sukces uważam wszycie suwaka. Nawet mi wyszło!
Pierwszy wydziergany sweterek też leży jeszcze u mnie w szafie. Jest praktycznie identyczny ale czerwony. Jakoś nie mam serca się go pozbyć....
Chciałam się wam tez pochwalić swoim pierwszym prezentem z blogowego świata. Jeszcze nigdy nie udało mi się nic wygrać w żadnym CANDY, natomiast otrzymałam przepiękny prezent od Marysi
Tej jesieni mój dom pięknie pachnie lawendą!
DZIĘKUJĘ BARDZO!!!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńlawenda... eh...
OdpowiedzUsuńa sweter bardzo fajny, twarzowy, świetny do jeansów. Ja w identyczny sposób wyprodukowałam (to był mój 4 ) sweter z golfem na bok w malanżu czerwono-czarnym. Podejrzewam ze mój mnie tez przyda się na tegoroczne wrześniowe żeglowanie po mazurach :)
Jesteś geniuszem! Drugi sweter i już taki udany. Ja nie bardzo pamiętam, co było moją pierwszą dzierganą pracą. Chyba czapeczka-lovestorka. Ali MacGraw w filmie "Love story" na głowie miała taaakie cudo, które i ja postanowiłam mieć. I to szybko, więc dziergałam nawet na przerwach międzylekcyjnych. A obserwatorów tego mego szydełkowania było dużo, więc i chętnych dziewczyn na coś podobnego było sporo. Przez długi czas wszystkie wolne chwile miałam zajęte masową produkcją. Fanie było...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)