czwartek, 15 października 2015

Pocztówka z Orleanu

Lubię udziergi które powstają w lecie. Niby mówią że wełna w upał parzy w ręce. Mnie nie parzy a taki sweterek który dobrze się nagrzeje w upalny dzień, taki który sponiewiera się w piachu albo poleży w trawie jakoś potem w chłodne dni to lato po trochu mi oddaje. I nie wiem do końca jak to jest ale te moje letnie udziergi długi czas potem pachną jeszcze słonecznym upalnym dniem... a może tylko tak mi się wydaje. W każdym razie taki właśnie jest mój stormwind. Wydziergany z oliwkowego milisa towarzyszył mi na tegorocznym Festiwalu Loary w Orleanie gdzie mieliśmy przyjemność gościć z naszą łodzią - Flisakiem.







Musze pisać ze go uwielbiam? Chyba nie, chyba to widać:) 
Tym razem też zmieniłam fotografa. Te piękne zdjęcia zrobiła mi Monika której BARDZO dziękuję!!!
Niestety na festiwalu wiele się w Stormwindzie nie nachodziłam bo stroje służbowe mieliśmy nieco inne:)



Życie festiwalowe nie dawało nam zbyt dużo wolnego czasu jednak udało się urwać chwile i pospacerować po Orleanie.













Przesadziłam z ilością zdjęć? Chyba tak... No ale jeszcze jestem pod wrażeniem tego wyjazdu. Uczestnictwo w festiwalu było niewątpliwie przygodą życia, czymś czego kompletnie się nie spodziewaliśmy dlatego mogłabym o tym pisać i pisać i pisać... ale chyba nie o tym jest ten blog:)

Pozdrawiam Was!!!