sobota, 13 listopada 2010

Shalom czyli pudrowy róż

Skończyłam SHALOMa. Już dawno, ale jakoś nie było okazji zrobić zdjęć. Dziś się udało, chociaż pogoda była nie sprzyjająca, słońca jak na lekarstwo więc i efekt kiepski. Proszę o wyrozumiałość :)
Już wiem czemu wszyscy tak kochają ten wzór. Kocham go i ja. Sweter prosty do zrobienia (szczególnie jak już się pojęło oczka przekręcone) a efekt świetny. Obecnie prawie go nie zdejmuje.
Postanowiłam że wrócę jeszcze do opisu SHALOMa ale tym razem wybiorę jakąś na prawdę dobrą włóczkę, bo już chyba dojrzałam do inwestowania w nieco lepsze materiały. Robię sporo, to co robię podoba się innym więc w tym chodzę. Pora aby rozeznać temat włóczek z wyższej półki.

Mój SHALOM zwany pudrowym różem, jest chyba najbardziej nie dopracowaną i nie skoordynowaną ze wszystkich moich prac. Zrobiłam go szybko jak na mnie bo w trzy tygodnie, ale to wszystko dzięki zapaleniu krtani które nieco unieruchomiło mnie dając trochę czasu na dłubanie.
W moim cardiganiku wszystko jest na opak, nie zgadza się ilość rzędów w ozdobnych żeberkach, nie zgadzają się rządki w przerywnikach, dziurki na guziki wyszły nie z tej strony co trzeba (jakim cudem nie wiem?) a same guziki przyszyłam spodem do góry, bo tak kolor miały idealny.
Ale w sumie mój pudrowy róż wyszedł nieźle i tak na prawdę czy te wszystkie pomyłki odbierają mu uroku?
Oceńcie sami...